Jak będziemy budować po 2020 r., kiedy wejdą w życie zaostrzone przepisy dotyczące ochrony cieplnej budynków? Jak kolejne zmiany prawne wpłyną na pracę projektantów i działania inwestorów? Zapytaliśmy o to przedstawicieli władz i reprezentantów różnych środowisk zajmujących się budownictwem. Debatę poprowadziła Anna Wrońska, redaktor naczelna miesięcznika „Murator”.
W 2021 r. wchodzą w życie nowe, jeszcze ostrzejsze wymagania dotyczące energooszczędności domów. Można powiedzieć, że będzie wolno budować wyłącznie domy energooszczędne. Zgodnie ze zobowiązaniami od 2021 r. nowe budynki mają mieć niskie zużycie energii, czy też być zeroenergetyczne. Czy jesteśmy na to przygotowani?
Henryk Kwapisz:Warunki techniczne przewidziane na 2021 r. można spełnić bez kłopotu. Trochę mnie smuci, że dochodzimy do nich stopniowo. Dobrze, że redakcja „Muratora” zdecydowała się ogłosić konkurs na dom energooszczędny od razu na warunki, które będą obowiązywać w 2021 r. Takie domy się powinno budować. Mamy namacalne dowody, że to się opłaca, dzięki temu, że monitorujemy budowę domu w standardzie NF15. Koszty budowy wzrosły o 15%. Pamiętajmy, że przy szacowaniu opłacalności nowych rozwiązań trzeba brać pod uwagę także to, że pewnych kosztów się dzięki nim unika, na przykład budowy kominów lub przyłącza gazowego. Koszty ogrzewania tego 150-metrowego domu będą wynosić 500-600 zł rocznie, więc większe koszty budowy zwrócą się naprawdę szybko.
Zygmunt Niewiadomski: Jeśli tak, to powinny wystarczyć mechanizmy rynkowe. Po co w takim razie działania administracyjne i programy wsparcia?
Mariusz Ścisło: Impuls legislacyjny powoduje, że rozwój nowych technologii ulega bardzo dużemu przyspieszeniu. Zarówno urządzenia wykorzystujące odnawialne źródła ciepła – fotowoltaika, pompy ciepła i magazyny ciepła – jak i nowoczesne okna lub izolacje mają wysokie ceny. Sprawdziliśmy, jaki był wzrost cen w budownictwie wielorodzinnym po wprowadzeniu zaostrzonych przepisów w 2014 r., i szacujemy, że na metr kwadratowy w budynku wielorodzinnym był to wzrost między 8 a 15%. W budownictwie jednorodzinnym trudniej go określić, ale cena nowości jest zawsze większa. Wsparcie w postaci dofinansowania ze strony państwa pozwoliłoby łatwiej pokonać barierę kosztów.
Janusz Komurkiewicz: Dostępne dziś okna dachowe, które spełniają wymogi techniczne określone na 2021 r. są rzeczywiście droższe od dostosowanych do obecnego standardu. Różnica w cenie wynosi około 30%. Mamy jeszcze pięć lat pracy przed sobą, ale obawiam się, że nie będziemy w stanie bardzo zmniejszyć ceny produkcji, bo wymaga ona droższych komponentów, na przykład zastosowania innego szkła.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. O ile producenci już dawno dostosowali się do nowych wymogów technicznych, a nawet je wyprzedzili, o tyle wykonawstwo pozostaje jeszcze w tyle. A nawet najbardziej nowoczesne okno nie spełni parametrów budownictwa energooszczędnego, jeśli nie będzie poprawnie zamontowane.
Łukasz Sajewicz: To prawda. Pompy ciepła mamy na rynku od 12 lat i muszę powiedzieć, że na początku wykonawcy popełniali bardzo wiele błędów. Między ówczesnym poziomem wiedzy a dzisiejszym jest przepaść. Zmiana tego stanu rzeczy wymaga systematycznej i trudnej pracy edukacyjnej.
Janusz Komurkiewicz: Prowadzą ją przede wszystkim producenci. Mamy nowoczesne technologie, ale potrzebne jest upowszechnianie wiedzy na ich temat. Dlatego szkolimy, nawet około trzech tysięcy osób rocznie. Możliwości są ogromne. Dach jako najbardziej nasłoneczniony element budynku to wdzięczne środowisko dla nowych sposobów pozyskiwania energii ze słońca.
Grzegorz Bułat: To, że okna, które będzie można zastosować w 2021 r., są droższe od stosowanych dzisiaj, jest spowodowane tym, że producenci muszą używać elementów i materiałów, które nie są powszechnie wykorzystywane w stolarce okiennej. To nowości, czasem nawet eksperymenty. Ale na cenę wpływa także popyt. Dziś wiele osób jeszcze się zastanawia, czy na cieplejszy dom warto wydać więcej. Na pewno zachęta w postaci pomocy rządowej te wątpliwości byłaby w stanie rozwiać. Dużą w tym rolę mamy także my, producenci. Możemy uświadamiać klientów i partnerów handlowych, dlaczego oszczędzanie energii to istotna sprawa.
Szymon Kwapisz: W Polsce nadal buduje się bardzo dużo systemem gospodarczym, czyli wynajmuje się ekipy na własną rękę i zatrudnia kierownika budowy. Zainteresowanie materiałami do budowy domów energooszczędnych jest na razie niewielkie i przejawiają je ludzie zamożniejsi i bardziej świadomi. To jest dopiero początek tego rynku. Jesteśmy na początku drogi do domu dostępnego 2021.
Zygmunt Niewiadomski: A więc co zrobić, aby było inaczej? Czy działać wyłącznie instrumentami administracyjnymi, czy stawiać raczej na mechanizmy ekonomiczne? Budowanie energooszczędne musiałoby się opłacić, i to realnie opłacić.
Piotr Fokczyński: Jedynie administracyjnym działaniem byłoby bardzo trudno osiągnąć zamierzony efekt. Skutek może być wręcz odwrotny, może spowodować wyhamowanie na rynku inwestycyjnym. Widać było, co się działo w budownictwie mieszkaniowym, kiedy jeden program rządowy się skończył, a drugiego jeszcze nie było. Ostatecznie to inwestor musi wydać pieniądze. Jeśli jest na progu możliwości finansowych, nawet 15-20% podwyższonych kosztów może go przewrócić. Tylko rozważne działania, stopniowe zmierzanie do celu i sprawdzanie skutków wprowadzanych zmian pozwoli nam uniknąć szoku.
Mariusz Ścisło: Opłacalność odczuwa się, jeśli zwiększone nakłady zwracają się w ciągu ośmiu-dziesięciu lat. Dzisiaj ten okres zwrotu przekracza 13 lat. Dlatego różnica kosztów powinna być rekompensowana.
Tomasz Żuchowski: W Departamencie Budownictwa Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju opracowywany jest dokument, który będzie przedstawiał wszystkie rządowe instrumenty finansowe wspierające budownictwo o niskim zużyciu energii. W jednym miejscu będzie można znaleźć informację na temat wszystkich możliwości i mechanizmów finansowych, z jakich można skorzystać – zarówno narodowego, jak i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska, Programu Infrastruktura i Środowisko, programów regionalno-operacyjnych oraz tak zwanej Nowej Perspektywy. Jeszcze to dopracowujemy i aktualizujemy. Będą także wprowadzone nowe instrumenty, które dopiero są przygotowywane. Znajdą się wśród nich programy skierowane do inwestorów indywidualnych.
Piotr Fokczyński: Indywidualny inwestor jest najbardziej świadomy, jako jedyny widzi tę dłuższą perspektywę, bo jest jednocześnie użytkownikiem, więc myśli także o kosztach eksploatacji. Ważne jednak, aby zachęta finansowa mogła być wprowadzona na początku procesu budowy. Wtedy będzie to faktycznie katalizator zmian.
Stanisław Mańkowski: Chciałbym zwrócić uwagę na zagadnienie bardziej ogólne: bezpieczeństwo energetyczne. Budujemy domy, które będą trwały przez następne kilkadziesiąt lat. W związku z tym pojawia się pytanie o ceny energii elektrycznej w przyszłości. Czy nasz węgiel, który się jednak kończy, fedrowany z coraz większej głębokości, wystarczy, czy przestawimy się na gaz łupkowy, czy jednak trzeba będzie szukać alternatywnych źródeł energii. W sytuacji tej niepewności budowanie budynków nisko- lub zeroenergetycznych moim zdaniem jest w tej chwili oczywistą potrzebą. Dom energooszczędny jest przyszłością. To nieuniknione.
Zygmunt Niewiadomski: Pan profesor zwrócił uwagę na bardzo istotną rzecz: ze względu na bezpieczeństwo energetyczne rozwój nowych technologii jest nie tylko w interesie inwestorów, lecz także w interesie państwa. Wiele można wymagać od władz centralnych i administracji rządowej, ale jest kolejny podmiot tej gry o energooszczędność – samorządy terytorialne, które mają władzę i możliwość przebudowania całej swojej infrastruktury. Jeśli tego nie zrobią, to cały program się nie powiedzie.Gminy w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego mogą wprowadzać wymagania w stosunku do określonych kwartałów zabudowy.
Tomasz Sadłoń: Samorządy przygotowują się właśnie do wdrażania programów unijnych. Będziemy mieli środki przeznaczone na ograniczenie niskiej emisji. Mówi się wstępnie, że będzie można za te pieniądze wymieniać źródła ciepła, instalować na dachach instalacje solarne, instalacje fotowoltaiczne, przeprowadzać termomodernizacje budynków. Dla niedużych samorządów, takich jak nasz, które borykają się z podstawowymi problemami, to stanowi duże wyzwanie. Chcielibyśmy te pieniądze wydać jak najlepiej. Tymczasem można odnieść wrażenie, że postęp techniczny jest tak duży, że gminy, które w poprzednich latach kierowały środki unijne na budowę instalacji solarnych, dzisiaj chętnie by skorzystały z nowszych rozwiązań, bardziej efektywnych, więc korzystniejszych dla mieszkańców.
Mariusz Ścisło: Tak, to bardzo ważne, aby wspierać i wykorzystywać najnowsze technologie, a nie importować przestarzałe z krajów, które się ich pozbywają. Postęp technologiczny jest niezwykle szybki. Technologie, które trzy lata temu były jeszcze w laboratoriach, dzisiaj mogą już być na rynku. Domy mogą same produkować energię i inwestorzy mogliby ją korzystnie sprzedawać do sieci. To jednak narusza interesy lobby energetycznego, które dzisiaj jest hamulcem zmian energetyki prosumenckiej i OZE.
Łukasz Sajewicz: Nowe technologie są bardzo blisko nas. Kiedyś się mówiło, że powietrzne pompy ciepła nie mają racji bytu, bo mają bardzo słabe parametry, w tej chwili wszystkie pompy ciepła pracują skutecznie, nawet przy temperaturze do -20o. Technologia przyjdzie nam w sukurs.
Zygmunt Niewiadomski: Do czasu, kiedy na rynku wartość domu czy mieszkania zbudowanego w technologii niskoemisyjnej nie będzie wyższa niż standardowego, żaden program upowszechnienia budownictwa energooszczędnego nie ma szans. Można to przyspieszyć, na przykład mobilizując banki, aby wprowadziły zasadę, że kredyt jest udzielany przede wszystkim na budowę domów energooszczędnych. W ten sposób dbałyby o swój dobrze pojęty interes – bank powinien być zainteresowany udzieleniem kredytu temu inwestorowi, którego dom ma niskie zużycie energii. Jest wielu uczestników tej gry o energooszczędność budynku.
Łukasz Sajewicz: Pytaliśmy banki, dlaczego w żadnym systemie bankowym w dziedzinie kredytów hipotecznych nie ma mechanizmu oceny zdolności kredytowej uzależnionej od przyszłych kosztów ogrzewania i chłodzenia domu. Niestety, taki mechanizm na razie nie istnieje. Tymczasem inwestor, który buduje dom pasywny czy energooszczędny, będzie płacił mniej za ogrzewanie, a więc będzie miał większą zdolność kredytową.
Stanisław Mańkowski: To jest trójwymiarowy układ: z jednej strony ekonomia, z drugiej zbiór warunków legislacyjnych, z trzeciej – świadomość społeczna, która też jest bardzo ważna. Potrzebny jest szeroki dostęp do informacji i propagowanie idei energooszczędności.
Tomasz Żuchowski: Uczestniczących w tym procesie jest wielu i tylko wspólne działanie może doprowadzić do dobrego efektu. Na pytanie o dom w roku 2021 na pewno można odpowiedzieć, że to jest dom stawiający na jakość. Jakość materiałów budowlanych i urządzeń, jakość pracy projektanta, który nie ma gotowego przepisu, lecz różne rozwiązania do wyboru. Chciałbym też podkreślić, że wymagania techniczne na rok 2021 są ustawione na poziomie zdrowego rozsądku. Tak jak mamy określoną prędkość jazdy pojazdem 50 km/h jako umożliwiającą ruch, a jednocześnie nie powodującą drastycznych konsekwencji w przypadku kolizji. Te przepisy po pierwsze mają nie przeszkadzać, po drugie stymulować rozwój i wskazywać kierunek. Określają pewne minimum, ale mogą być przekroczone. Musimy tylko pilnować, żeby nadążać z legislacją w miarę, jak rozwijają się nowe możliwości techniczne, żeby przepis nie wykluczał zastosowania jakiegoś nowego, a korzystnego rozwiązania. Jesteśmy na pewnym etapie. Musi się wykształcić moda na energooszczędność, tak jak na rynku motoryzacyjnym, gdzie pewne rzeczy niedostępne kilka lat temu dzisiaj już są w standardzie najtańszego modelu danej marki samochodu.
Piotr Fokczyński: Bardzo dużo się będzie zmieniać w sferze architektury. Architekci w ogóle teraz dyskutują dość zawzięcie, w jakim kierunku pójdzie projektowanie budynków mieszkaniowych, a domów jednorodzinnych w szczególności. Czy to będzie wypadkowa współczynników technicznych, czy jednak jakiś architektoniczny duch będzie się nad tym unosił...
Uczestnicy debaty
Anna Wrońska, redaktor naczelna „Muratora”: Budownictwo energooszczędne powinno być dostępne. Chodzi o to, aby dzisiejszy dylemat, czy budować dom energooszczędny, w 2021 roku nie został zastąpiony pytaniem: czy w ogóle stać mnie na dom?
fot. Marcin Czechowiczprof. Stanisław Mańkowski, przedstawiciel Instytutu Techniki Budowlanej: Pod względem technicznym dla budownictwa energooszczędnego nie ma dziś żadnych barier. Za pięć do ośmiu lat będziemy żyć w innym świecie energetycznym. Dom energooszczędny to przyszłość
fot. Marcin CzechowiczPiotr Fokczyński, architekt miasta Wrocławia: Miejmy nadzieję, że potrzeba spełnienia wymogów energetycznych doprowadzi do szlachetnego uproszczenia architektury. To w naszym kraju jest bardzo potrzebne
fot. Marcin CzechowiczTomasz Żuchowski, dyrektor Departamentu Budownictwa Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju: Pracujemy nad programem, dzięki któremu inwestor będzie mógł łatwo dotrzeć do informacji, z jakich ulg lub dopłat może skorzystać. Będą też nowe instrumenty wsparcia
fot. Marcin CzechowiczSzymon Kwapisz, zastępca dyrektora filii PSB w Warszawie: Celem budownictwa o niskim zużyciu energii jest w gruncie rzeczy oszczędność w dłuższej perspektywie. Ludzie budujący domy jeszcze nie do końca są przekonani do tych korzyści
fot. Marcin CzechowiczŁukasz Sajewicz, dyrektor ds. klientów kluczowych, Viessmann: Konieczny jest bardzo prosty przekaz. Inwestor musi wiedzieć, ile energii potrzebuje na ogrzewanie domu, za ile będzie musiał zapłacić. Współczynnik EP to dla niego abstrakcja
fot. Marcin CzechowiczGrzegorz Bułat, kierownik technologii, Oknoplast: Nawet najlepsze produkty wymagają też dobrego wykonawstwa. Potrzebne są edukacja i szkolenia. W tej dziedzinie mamy jeszcze wiele do zrobienia
fot. Marcin CzechowiczJanusz Komurkiewicz, wiceprezes Fakro: Technologie wyprzedzają przepisy. Okna, które są w tej chwili produkowane, są dwu- i trzykrotnie cieplejsze, niż wymagają tego obecne standardy. Do poziomu przewidzianego na rok 2021 jesteśmy przygotowani
fot. Marcin CzechowiczMariusz Ścisło, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP: Dziś 50% konsumpcji energii idzie na cele komunalne. To daje pojęcie o skali oszczędności, jakie może przynieść wdrożenie programu niskoenergetycznych budynków
fot. Marcin Czechowiczprof. Zygmunt Niewiadomski, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego: Nie wystarczą działania administracyjne, aby osiągnąć efekt. Potrzebne są mechanizmy rynkowe. Budowanie energooszczędne powinno się opłacać
fot. Marcin CzechowiczHenryk Kwapisz, dyrektor relacji instytucjonalnych Isover, Saint Gobain: Nie mam wątpliwości, że opłaca się budować domy o bardzo niskim zużyciu energii, mamy na to dowody. Najbardziej skuteczne rozwiązania do domu o niskim zużyciu energii to te, które wskazuje program NF15
fot. Marcin CzechowiczZdjęcia Marcin Czechowicz