Prekursor konglomeratów – beton nafaszerowany kamyczkami i wypolerowany na gładko – został wreszcie zrehabilitowany. Na wzgardzoną pamiątkę PRL-u spojrzeliśmy świeżym okiem i dostrzegliśmy w nim godnego konkurenta kamieni naturalnych.
Lastriko było emblematycznym produktem podłogowym PRL-u – burym i nieciekawym, więc pasującym do wszechobecnej wówczas szarzyzny. Rosnąca liczba szkół, biur i urzędów potrzebowała wtedy taniego, trwałego materiału na podłogi. Lastriko było idealne. „Skamieniały salceson” miał jedną zaletę – niestraszne mu były codzienne maratony setek petentów i urzędników zadeptujących go mokrymi, zapiaszczonymi lub zabłoconymi butami. Wystarczyło posadzkę umyć i znów wyglądała jak nowa.
Co ciekawe ci, którzy w szkołach biegali po lastrykowych podłogach, dreptali po lastrykowych schodach urzędów i podlewali paprotki na lastrykowych parapetach, zatęsknili za tym kamieniopodobnym wyrobem. Wrócił kilka lat temu jak wiele minionych mód, zapewne po części na fali nostalgii za dawnymi czasami, a w pewnym sensie także w efekcie wyczerpania się pomysłów i potrzebie sięgania po sprawdzone wzory. Wszystko wskazywało na to, że popularność tej specyficznej betonowej ozdoby minie jak wszystkie sentymentalne powroty – tymczasem ...
W artykule znajdziesz:
- omówienie materiałów, z których wytwarza się lastriko
- prezentację technologii wykonywania posadzek z lastriko
- przegląd płytek lastrikowych i naśladujących lastriko
- ceny lastriko
Będziesz korzystać z całego miesiecznik.murator.pl, w tym archiwum, dodatków i wydań specjalnych