Dla ludzi i ptaków
To skromna architektura. Nie musi niczego na siłę udowadniać, wręcz przeciwnie – woli ukryć swoją skalę. Może właśnie przez tę skromność wydaje się tak gościnna, i to nie tylko dla ludzi.
Jedziemy do dzielnicy Częstochowy położonej niemal na krańcu miasta, jednak wciąż nieodległej od centrum. Bo całą Częstochowę można w pół godziny przejechać od jednego krańca do drugiego. Mijamy domy świadczące o tym, że nowoczesność nie jest mocną stroną tego miasta. Pozwolono, by brzydko się tu zestarzała. Przynajmniej, jeśli sądzić po budynkach. W centrum rażą lekkomyślne, barbarzyńskie „liftingi” powojennej, modernistycznej architektury. Dom Handlowy „Centrum” z 1965 roku (proj. Stanisława Szeptyckiego) ukryto pod szkaradną „gładzią” z nieprzezroczystego szkła. Daszek nad wejściem do znajdującego się nieopodal „Merkurego” z 1975 roku (proj. Józefa Zaborowskiego i Zdzisława Życieńskiego), dawniej zadziorny, teraz jakby opadł na wieść o planowanym wyburzeniu budynku. Wciąż pięknie prezentują się „pasiaki” z wielobarwnych szkiełek na elewacji Cepelii z 1974 roku (proj. Włodzimierza Ściegiennego) i żelbetowe, prefabrykowane balkony-kokony osiedla Parkitka z lat 80. (proj. Mariana Kruszyńskiego). Ale już ...
Będziesz korzystać z całego miesiecznik.murator.pl, w tym archiwum, dodatków i wydań specjalnych