Nie chodzi o wróżenie z fusów ani futurystyczne wizje. Warto o przyszłości pomyśleć konkretnie, odnotować czekające nas zmiany i zastanowić się, jaki będą miały wpływ na inwestorów i na budowane domy.
Bardzo szybko przyszłość staje się teraźniejszością. Niedostatek czujności i umiejętności przewidywania może skutkować tym, że za parę lat zbudzimy się w innej rzeczywistości i nie będzie to przebudzenie przyjemne. Dlatego warto zająć się tym, co czeka budownictwo jednorodzinne w niedalekiej, bo kilkuletniej zaledwie perspektywie. Ten czas od inwestorów i wszystkich uczestników procesów budowlanych będzie wymagał aktywności i ważnych decyzji.
W ciągu następnych lat wejdą w życie zmiany w przepisach budowlanych, które stopniowo będą podnosić wymagania energetyczne wobec nowych budynków. Sprawią one, że wszystkie domy jednorodzinne budowane po 2020 r. będą musiały spełniać standardy, które jeszcze niedawno były charakterystyczne dla niewielkiej liczby powstających budynków nazywanych energooszczędnymi.
Dla planujących budowę oznacza to, że powinni wybierać projekty domów, które za kilka lat nie będą poniżej obowiązujących standardów. Jeśli projekt będzie zgłoszony do urzędu w 2018 lub w 2021 r., będzie musiał spełniać wymagania dużo ostrzejsze od dzisiejszych. Poważne pracownie dostosowują ofertę projektów gotowych do aktualnej sytuacji prawnej i wycofują przestarzałe dokumentacje ze sprzedaży, ale nie wszyscy dystrybutorzy projektów są tak skrupulatni. Trzeba to sprawdzać. Zamawiając indywidualny projekt u architekta, też warto się upewnić, że zaprojektuje dom zgodny z warunkami technicznymi wymaganymi w roku, w którym wystąpimy o pozwolenie na budowę. I jeśli ktoś za nic w świecie nie chce mieć domu energooszczędnego, wskazany jest pośpiech w uzyskaniu pozwolenia i rozpoczęciu budowy, bo pamiętajmy, że po trzech latach pozwolenie się dezaktualizuje.
Dla projektantów perspektywa zmian w wymaganiach technicznych oznacza, że część rozwiązań, do których są przyzwyczajeni, nie będzie aktualna. Będą oni musieli wypracować nowe metody i nowe detale, zapewne także poszerzyć swoją wiedzę. Będą też musieli ściślej współpracować z innymi branżami, a zwłaszcza projektantami instalacji grzewczych i wentylacyjnych, aby znaleźć rozwiązania najlepsze i optymalne kosztowo. Nie unikną tego także dlatego, że planowane regulacje umożliwią wyrywkową, ale rzeczywistą kontrolę świadectw energetycznych, które mają trafiać do centralnego rejestru. Zapowiadane zmiany idą w tym kierunku, aby charakterystyka energetyczna budynku miała znaczenie rzetelnej informacji.
Dla producentów to czas opracowywania wyrobów i technologii, które do tej nowej sytuacji budowlanej „pasują„, to znaczy rozwiązują problemy projektantów, dają się łatwo wdrożyć i mają szansę na masowe zastosowanie. To także okres, w którym powinni dotrzeć do projektantów z informacją o swoich materiałach i dostarczyć im narzędzi ułatwiających wybór. W tej dziedzinie wiele się dzieje. Producenci okien poprawiają współczynniki, rynek materiałów ociepleniowych się rozwija, a branża instalacyjna wstrzymuje oddech, bo wybory inwestorów zależą od polityki energetycznej państwa, która już kilkakrotnie okazała się chwiejna i niezdecydowana.
Dla samorządów najbliższe lata powinny być okresem wprowadzania planów miejscowych, które w myśl przyszłego kodeksu budowlanego mają być zasadą, a nie wyjątkiem, i pokryć siatką cały kraj. Po to, aby ułatwić inwestowanie, a zarazem uporządkować zabudowę. To także lata ostatniej szansy na wykorzystanie funduszy europejskich do rozwoju lokalnego, między innymi uzyskania dotacji na inwestycje w odnawialne źródła energii. Od inicjatywy i sprawności działania władz gminnych i miejskich zależy, czy właścicielom domów będzie się opłacało zainstalować kolektory, pompę ciepła, wyrzucić stary kocioł na węgiel czy rozpocząć produkcję prądu na własne potrzeby. Pytanie, które dotyczy nas wszystkich, to czy lokalne władze zdobędą się na mądre planowanie i przygotowywanie infrastruktury pod zabudowę jednorodzinną na określonych terenach, czy jak dotąd będą pozwalały na niekontrolowane rozrastanie się zabudowy, nie troszcząc się o publiczną przestrzeń dla mieszkańców.
Dla wszystkich interesujące jest to, czy nowe wymagania energetyczne w jakiś sposób wpłyną na architekturę. Dom energooszczędny, a przede wszystkim pasywny, kojarzy się wielu osobom z architekturą oschłą i ascetyczną. To na pewno jeden z powodów niewielkiej w gruncie rzeczy popularności tego budownictwa w Polsce. Czy w niedalekiej przyszłości, kiedy teoretycznie rzecz biorąc, wszystkie domy będą energooszczędne, czeka nas powszechna zmiana estetyki? Czy należy się spodziewać uproszczenia wyglądu przeciętnego domu?
A może na kształt domów wpłyną nie tyle nowe regulacje prawne, ile przemiany społeczne. Przecież łatwo zaobserwować, że przeciętny polski dom zmienia się w czasie. Inaczej budowaliśmy w latach 90., co innego stało się modne na początku XXI w., na inne rzeczy narzekamy, co innego jest dla nas priorytetem, jeśli chodzi o warunki mieszkania. Czy nadal będziemy sami angażować się w budowę, czy zaczniemy powierzać jej prowadzenie inwestorom zastępczym? Czy szukając miejsca na dom będziemy wybierali duże działki pod lasem, czy budowali domy w zespołach, ciaśniej i bliżej siebie?
Kilka lat to niewiele. Budowa domu nie musi dzisiaj długo trwać. Coraz częściej budujący starają się zamknąć ją w dwa sezony. Często do sprawnego działania zmuszają ich umowy kredytowe. Jeśli ktoś ma odpowiednie środki i determinację, może wybrać nawet taką technologię i takiego wykonawcę, które pozwolą mu wprowadzić się do nowego domu w kilka miesięcy. Przyspieszenie, jakiego doświadczamy we wszystkich niemal dziedzinach życia, ugruntowuje w nas poczucie, że inwestycja jest udana wtedy, kiedy dokonuje się w szybkim tempie. Zwykle po to, żeby zainwestowane środki jak najszybciej zaczęły zarabiać, lub – jak w przypadku budowy domu – żeby jak najszybciej odczuć korzyści z poniesionych nakładów. Jednak gdy porozmawiać z budującymi, okazuje się najczęściej, że niezależnie od tempa samej budowy proces przygotowywania się do niej, podejmowania decyzji trwa dość długo. Do wszystkiego trzeba dojrzeć. Mieć czas na rozważenie wszystkich za i przeciw. Zgromadzić fundusze lub wystąpić o kredyt. Kupić działkę. Znaleźć projekt lub architekta, wypracować koncepcję domu. Wybrać właściwą spośród wielu możliwości i propozycji. Zaplanować cały proces i spiąć go od strony organizacyjnej. Niekiedy nawet poczekać na właściwy moment w życiu rodziny. To wszystko może zabrać kilka lat. Z pewnością wielu naszych Czytelników, którzy dziś planują budowę, do własnego domu wprowadzi się za pięć-sześć lat.
I bardzo dobrze, bo jeśli na coś nie szkoda czasu, to na refleksję i dobre przygotowanie do działania. Dlatego chcemy rozpocząć dyskusję na temat przyszłości. Czytelników-inwestorów poprosiliśmy o udział w ankiecie, a wszystkich zainteresowanych tematem budownictwa jednorodzinnego do przedstawienia nam swoich prognoz.
Zapraszamy do zapoznania się z najciekawszymi esejami przysłanymi na konkurs Dom polski 2021.