Z nadwieszonym piętrem
Przedstawiamy najciekawsze realizacje z poprzednich edycji Konkursu Remont Roku.
Dziś trudno w nim rozpoznać dom z czarno-białej fotografii w rodzinnym albumie. W niczym nie przypomina dawnej kostki z czasów PRL-u. Teraz jest nie tylko nowocześniejszy, ale i funkcjonalny – bryła kryje dwa wygodne mieszkania.
Budynek wzniesiony w połowie XX w. służy już trzeciemu pokoleniu tej samej rodziny. Przez lata zmieniał się nie do poznania.Początkowo był przekryty dwuspadowym dachem z tradycyjną dachówką. W latach 70. ojciec obecnej właścicielki przebudował go, nadając mu formę gierkowskiej kostki. W 2014 r. przyszedł czas na kolejną metamorfozę. Budynek podzielono na dwa niezależne mieszkania – dla seniorów na dole i młodszego pokolenia na piętrze. Górne było nieco za małe na potrzeby rodziny, inwestorzy zdecydowali się więc na rozbudowę. W ten sposób powstało nietypowe nadwieszenie piętra wsparte na słupach. Nowa bryła zwiększyła mieszkanie na piętrze z 88,9 do 138,8 m2.
Oprócz powiększenia piętra inwestorom zależało także na przeprowadzeniu termomodernizacji budynku i nadaniu bryle bardziej współczesnego wyglądu. Istotna była również zmiana aranżacji górnego mieszkania i lepsze doświetlenie wnętrza. Tylko dolne przeznaczone dla seniorów pozostało takie, jakie urządzili przed laty. Właściciele stopniowo przebudowywali i remontowali – nie wyprowadzając się z domu.
Do-budowa
Przybudówka to pomysł pani domu. Jej mąż z początku podchodził do tego pomysłu sceptycznie, ale dał się przekonać. Nowa część dobudowana od strony północnej unowocześniła bryłę. Została wsparta na czterech solidnych filarach nadających rytm architektonicznej kompozycji. Filary ze zbrojonego betonu zgodnie z projektem miały mieć mniejszy przekrój, ale wykonawca nie spisał się najlepiej. Nieprawidłowo przygotował szalunki, więc uległy uszkodzeniu. W efekcie słupy były „niedolane”.
Zatrudniony przez inwestorów konstruktor uznał, że trzeba je wzmocnić. Firma musiała dodać po obu stronach stalowe dwuteowniki – heby.
Po obudowaniu filarów ich szerokość znacznie się powiększyła. Podtrzymują betonową płytę, na której wymurowano ściany z betonu komórkowego. Dzięki temu, że dylatacja oddziela nową część domu od starej, na ścianach nie powstały spękania.
Małymi krokami
Gospodarze postanowili nie tylko dobudować nadwieszenia piętra, ale także wyremontować starą część domu. Pierwszym etapem prac było odkopanie ścian na głębokość 150 cm, wykonanie hydroizolacji i ocieplenie fundamentów.
W kolejnym roku wymieniono dach i okna, ocieplono ściany oraz płytę balkonową. Wykończono elewacje. Wyremontowano strefę wejściową z wysokimi schodami prowadzącymi na piętro, wymieniono drzwi wejściowe.
Potem prace przeniosły się do wnętrza. Ściany wyrównano płytami gipsowo-kartonowymi, ułożono płytki. Wykończono podłogi – w kuchni powstała posadzka z ceramicznych płytek ze wzorem przypominającym słoje drewna, w pokoju ułożono panele podłogowe. Wykonano sufit podwieszany i oświetlenie, zainstalowano belkę dekoracyjną. Na koniec pozostało malowanie. Stopniowo odnawiano też pokoje w starszej części domu. Zostały wymienione podłogi, drzwi wewnętrzne, kominek wraz z obudową. Ten etap prac jeszcze się w pełni nie zakończył. Na lifting czekają sypialnia gospodarzy i łazienka.
Wyczytane z planu
Inwestorom zależało na powiększeniu powierzchni piętra, by wygodnie mogła tu żyć trzyosobowa rodzina. W dobudowanej części (49,9 m2) znalazły się pomieszczenie gospodarcze (kotłownia, pralnia, suszarnia), kuchnia i duża garderoba pełniąca też funkcję pokoju do pracy. Gospodarze nie zmienili radykalnie podziału wnętrza. Wyburzyli tylko jedną ścianę między starą częścią a nowo dobudowaną – dawną kuchnią przerobioną na jadalnię i nową kuchnię.
Plany domu
Przed przebudową 88,9 m2
rys. Agnieszka i Marek SterniccyJak (termo) modernizowano
Przed przebudową dom nie był ocieplony, ale grube ściany ograniczały straty ciepła. Zbudowano je z pustaków ułożonych poprzecznie, co dało grubość muru około 40 cm.
Teraz dodatkowo ociepla je warstwa termoizolacyjna – na ścianach jest wykonana ze styropianu grafitowego i ma grubość 15 cm. O 5 cm więcej ma izolacja pod nadwieszoną częścią.
Ważnym etapem modernizacji była przebudowa dachu. Ze stropu zdjęto grubą na 60 cm warstwę żużla. – Mieliśmy siedem wywrotek szlaki – wspomina pan Grzegorz, inwestor. Usuwanie tego materiału było kłopotliwe dla mieszkańców.
Przeszło tydzień nad podwórzem unosiły się gęste chmury pyłu, a opadający popiół pokrył cały ogród jednolitą szarą warstwą. Większość usuniętego materiału wywieziono, część wysypano poniżej dobudówki.
Konstrukcja stropodachu okazała się solidna, zachowano ją zatem bez zmian. Warstwa izolacyjna ma grubość od 40 do 70 cm. Taka bariera chroni mieszkańców domu nie tylko przed stratami ciepła w zimie, ale także przed przegrzewaniem pomieszczeń w mieszkaniu na piętrze.
Dach bez rynien
Zróżnicowanie grubości termoizolacji pozwoliło na ukształtowanie czterech spadków dachu (3%) – od zewnętrznej jego krawędzi do środka – aby deszczówka mogła być odprowadzana rurami przebiegającymi wewnątrz budynku, potem przez piwnicę i fundamenty na zewnątrz.(Żeby system odprowadzania wody działał sprawnie, trzeba było zainstalować ogrzewanie przeciwoblodzeniowe uruchamiane w czasie mrozów).
Pokrycie dachu zostało wykonane z papy. Pan domu jest dekarzem z wieloletnim doświadczeniem, wybrał więc solidny materiał z osnową z włókien poliestrowych.
Na dachu zostały ustawione panele solarne. Wiejące w okolicy silne wiatry sprawiły, że mocującą je konstrukcję trzeba było wzmocnić dodatkowymi odciągami, by pęd powietrza nie zerwał paneli. Teraz od wiosny do jesieni panele ogrzewają wodę użytkową dla obu gospodarstw domowych. Częścią prac termomodernizacyjnych było zainstalowanie systemu ogrzewania podłogowego wodnego w nowej części budynku i w jadalni. Właściciele uznają inwestycję za opłacalną. Koszt ogrzewania i ciepłej wody w ubiegłym roku wynosił miesięcznie 98 gr/m2.
Państwo Małgorzata i Grzegorz
rozbudowali dom z połowy XX w., któremu w latach 70. nadano formę gierkowskiej kostki. Po zakończeniu modernizacji wzięli udział w konkursie „Muratora” na Remont Roku
Najbardziej zadowoleni jesteśmy...
Z tego, że rozbudowane mieszkanie jest funkcjonalne. Szczególnie dobrze sprawdza się duża kuchnia z wieloma udogodnieniami. Systemowe szafki ułatwiają utrzymanie porządku, łatwo można się dostać do wszystkich naczyń i zapasów, a wyjmowane półki-tace bez kłopotu umyć. Nic nie musi stać na wierzchu. Nawet ekspres do kawy jest schowany w specjalnej szafce z opuszczaną roletą.
Co poradzilibyśmy innym inwestorom?
Warto zdecydować się na solidne materiały. Na ważnych rzeczach nie należy oszczędzać. Stosowanie półśrodków szybko się mści. Wiele tymczasowych rozwiązań trzeba poprawić, więc często są to wyrzucone pieniądze. Trwałe prowizorki są jeszcze gorsze, ciężko się ich po jakimś czasie pozbyć. Lepiej odczekać, przygotować się i od razu zrobić wszystko porządnie.
Największą trudność sprawiło...
Życie całymi miesiącami na placu budowy. To trudna sytuacja – tak poważny remont w domu, w którym się mieszka. Co prawda pozwala to na ograniczenie kosztów i można cały czas kontrolować prace, ale kolejne etapy należy bardzo starannie planować. Trzeba też przyzwyczaić się do kurzu i pyłu.
Elewacje i geometria
Elewacje kostki były wykończone popularnym w latach 70. „barankiem”. We wgłębieniach osiadał kurz, podkreślając wzór tynku. Inwestorzy chcieli nadać swojemu domowi bardziej współczesny wygląd, zdecydowali się więc na elewacje pokryte gładkim tynkiem w dwóch odcieniach szarości i modne drewno elewacyjne. Nowe elewacje wyeksponowały nowocześniejszy kształt bryły. Gładkie tynki ułożono na starej części domu, a dobudowaną wykończono drewnem. Zróżnicowanie podkreśliło prostą architekturę.
Do wykonania drewnianej oblicówki wykorzystano długie deski modrzewiowe. Nie ma widocznych łączeń. Kolor drewna miał być idealnie dopasowany do stolarki okiennej. Żeby znaleźć właściwy odcień, pan Grzegorz kupił blisko 20 próbek różnych produktów i po kolei je testował. Impregnowaniem i malowaniem desek zajmowała się cała rodzina. Dziury po słojach wypełniono silikonem, a drewno pokryto najpierw impregnatem, a potem preparatami z systemu Sigmawood. Deski pomalowano kilkakrotnie przed zamontowaniem i ostatni raz po zamontowaniu – dla wyrównania koloru. Najnowocześniejsza jest frontowa elewacja z rzędem portfenetrów, które zastąpiły mniejsze okna.
Wewnętrzna odnowa
Najbardziej widoczne zmiany to nowe pomieszczenie gospodarcze, pokój i kuchnia w dobudowanej części oraz przekształcenie dawnej kuchni w jadalnię.
Duża kuchnia była marzeniem pani Małgorzaty. Pan Grzegorz początkowo nie był pewny, czy prawie 18 m2 to nie zbyt wiele. Pomysł najwyraźniej się sprawdził. Dziś kuchnia wraz z przyległą jadalnią jest sercem domu. Duży stół stoi zresztą blisko geometrycznego środka budynku.
Nowe wielofunkcyjne pomieszczenie gospodarcze ma nieco ponad 12 m2, a gospodarzom udało się w nim zmieścić pralnię, suszarnię, miejsce do przechowywania zapasów, a nawet kotłownię. Znalazło się też miejsce na filtr do wody i niewielką spiżarnię.
Interesującym rozwiązaniem jest połączenie dobudowanej garderoby z sypialnią gospodarzy. Przechodzi się do niej przez... szafę. Tak przynajmniej może się wydawać. Za większością przesuwnych drzwi w małżeńskim pokoju są zwykłe półki i schowki, ale naprzeciw łóżka jest ukryte przejście do kolejnego pokoju. Ten odizolowany od reszty domu zakątek jest wykorzystywany także jako pracowania.
Dla inwestorów bardzo istotne było dobre doświetlenie wnętrz, dlatego zdecydowali się na wymianę jeszcze dobrych okien na większe, sięgające niemal od podłogi do sufitu.
Tylko do jadalni usytuowanej w centrum budynku nie dałoby się doprowadzić naturalnego światła przez pionowe przeszklenia. Byłaby pogrążona w półmroku nawet w południe. Jednak problem udało się rozwiązać. W stropodachu w dwóch miejscach zamontowano świetliki, które rozjaśniły wnętrze.
Dzięki tym zabiegom pomieszczenia nowego piętra są wypełnione naturalnym światłem i wydają się przestronniejsze.
Powoli do przodu
Remont udało się przeprowadzić bez opuszczania domu. W trakcie niektórych etapów mieszkańcy przez całe tygodnie nie mieli kuchni albo musieli się liczyć z tymczasowym brakiem wody, prace były więc dla nich uciążliwe. Z konieczności prowadzano je etapami. W rezultacie rozciągnęły się na trzy lata, a niektóre z nich są jeszcze przed inwestorami. Trzeba będzie wymienić jedno z okien na parterze, wybudować dolny taras pod nadwieszonym pietrem, skończyć prace w budynkach gospodarczych, wybrukować pas terenu wokół domu i urządzić ogód. Najgorsze jest już jednak za inwestorami, a ich dom nie przypomina samego siebie sprzed zaledwie kilku sezonów.
Zdjęcia Piotr Mastalerz
Projekt Wojciech Riess/Pracownia Architektoniczna Domar, na podstawie koncepcji inwestorki Małgorzaty Krawiec