Projektuje tak, jak gra na skrzypcach – pamiętając, że harmonia jest najważniejsza. Zapewne dlatego jego domy dyskretnie wpisują się w pejzaż, stając się jego częścią...
Już w szkole podstawowej wiedział, że chce być architektem, i konsekwentnie – choć, jak mówi, „z turbulencjami” – dążył do tego. Przyznaje, że dużą rolę odegrała tu tradycja rodzinna.
– Budownictwo było i jest wciąż obecne w życiu naszej rodziny – mówi Sebastian Karpiel-Bułecka. – Już dziadek parał się budową domów, ojciec był technikiem budowlanym, mój brat ma duże biuro architektoniczne w Zakopanem, a jego syn został architektem kilka lat temu.
Z architekturą spotyka się tylko od czasu do czasu, bo muzyka zdominowała jego życie. Jednak tęskni za projektowaniem. Swoje biuro projektowe – w komputerze – zdarza mu się zabierać nawet w trasy koncertowe. O czym marzy architekt Sebastian Karpiel-Bułecka? O tym, by na Podhalu budowano drewniane góralskie domy albo takie murowane, które są interpretacją witkiewiczowskiego stylu.
Będziesz korzystać z całego miesiecznik.murator.pl, w tym archiwum, dodatków i wydań specjalnych
Zdjęcia Piotr Mastalerz