Termomodernizacja na medal
Druga edycja konkursu dobiegła końca. Przedstawiamy nagrodzone realizacje.
Konsekwentnie i kompleksowo przeprowadzone prace zmieniły śląski dom kostkę z lat 70. w energooszczędny, tani w utrzymaniu budynek. Realizacja otrzymała nagrodę główną w konkursie Remont Roku 2017 w kategorii Termomodernizacja.
Poszukiwanie atrakcyjnej, wolnej działki w centrum dużego miasta to syzyfowa praca. Inwestorom, którzy chcieliby zamieszkać w śródmieściu, a jednocześnie cieszyć się zaletami domu jednorodzinnego, pozostaje w praktyce zakup zabudowanej posesji. Domy sprzed kilkudziesięciu lat mają zwykle niefunkcjonalny układ wnętrza, instalacje wymagające wymiany i są drogie w utrzymaniu. W wielu przypadkach najlepszym wyjściem okazuje się ich wyburzenie.
Pan Tomasz z Rybnika szukał jednak domu nadającego się do remontu. Jeszcze przed zakupem wskazał upatrzony obiekt Marcinowi Jurkiewiczowi z biura Juriku Architekci. Projektant miał ocenić, czy stan budynku jest wystarczająco dobry, by modernizacja okazała się opłacalna. Badanie wypadło pomyślnie. Wprawdzie nie wszystkie potencjalne problemy da się wykryć bez naruszania ścian, ale architekt mógł określić zakres niezbędnych zmian i ich szacunkowy koszt. Na tej podstawie inwestorzy podjęli decyzję o zakupie działki.
To zastano
Dom stoi na spokojnym osiedlu w śródmieściu Rybnika, a zarazem niedaleko miejskiego kąpieliska i lasu. To typowa kostka polska z lat 70., ze zwartą bryłą, wysokim przyziemiem i płaskim dachem, niewiele różniąca się od większości okolicznych budynków. Od strony ulicy jest piętrowa, z loggiami na obu poziomach. W głąb działki zwraca się zaś niższe, parterowe skrzydło z tarasem na dachu i garażem w przyziemiu. Ściany pokryte tynkiem barankiem nie miały termoizolacji. Dla inwestorów kluczowa była lokalizacja, ale brali również pod uwagę stan techniczny budynku. Gdyby stabilność ścian nośnych okazała się naruszona albo zamiast stropów żelbetowych były drewniane, transakcja stanęłaby pod znakiem zapytania.
Konstrukcja była w dobrym stanie, architekt nie odnalazł śladów spękań na ścianach, ugięć stropu ani poważnych uszkodzeń. Słabością okazał się przeciekający stropodach. Przez prawie pięć lat dom był niezamieszkany i nikt nie naprawiał nieszczelności powstających w starym pokryciu z papy. Zimą woda zamarzała, powiększając uszkodzenia. Kapiąca woda zostawiła ślady na ścianach i drewnianej podłodze piętra.
Tak jest teraz
Równolegle z porządkowaniem działki rozpoczęły się pierwsze prace remontowe. Fundamenty odkopywano partiami i zabezpieczano je, odtwarzając pionową izolację przeciwwilgociową. Przy okazji ściany piwnicy ocieplono styropianem fundamentowym grubości 18 cm.
Kolejnym krokiem był remont dachu, co pozwoliło na stopniowe osuszenie budynku. Dalsze prace toczyły się we wnętrzu. Wyburzono niepotrzebne ściany działowe, wykonano nowe stalowe nadproża, a następnie przebito niezbędne otwory w ścianach konstrukcyjnych. Dwa z nich umożliwiły powiększenie salonu. Strefę dzienną rozbudowano kosztem przyległego tarasu, podwajając jej powierzchnię z 14 m2 do niemal 30 m2. Balkon na piętrze został zabudowany. Uzyskaną przestrzeń architekci połączyli z łazienką, dzięki czemu powstało miejsce na kabinę prysznicową.
Skuto stare wylewki, wymieniono całkowicie instalacje wodną i elektryczną. Niemal w całym domu tynki zachowały się w dobrym stanie, nie skuwano ich więc, tylko odnowiono je. Po zakończeniu robót urządzono wnętrze zgodnie z projektem architektki wnętrz Oli Bonk.
Ocieplenie budynku
Prace remontowe podniosły poziom wilgotności w budynku. Ocieplanie przegród zewnętrznych zostawiono więc na koniec, żeby para mogła w międzyczasie wydostać się na zewnątrz. Ściany zewnętrzne parteru i piętra pokryto dwoma rodzajami styropianu. Tradycyjny biały grubości 20 cm zestawiono ze styropianem grafitowym grubości 15 cm, o lepszej izolacyjności (λ = 0,032 W/(m.K)). Projektanci zyskali w ten sposób możliwość plastycznego kształtowania powierzchni przy zapewnieniu takiej samej wartości współczynnika przenikania ciepła na całej elewacji. Przyziemie, obramienia okien oraz przestrzeń dawnej loggii są cofnięte względem pozostałej części ścian. Efekt podkreślono, łącząc dwa kolory tynków – biel i szarość. – Oszukiwalibyśmy, malując na płaskiej elewacji ciemne pola. Dopiero gdy pojawiają się wgłębienia, możemy uzyskać efekt architektoniczny – zauważa Marcin Jurkiewicz.
Termomodernizacji poddano także stropodach. Izolację zrobiono z płyt oraz klinów styropianowych, dzięki czemu otrzymano zróżnicowaną grubość warstwy. W najcieńszym miejscu ma ona 30 cm, w najgrubszym 55 cm. Różnica ta umożliwiła uzyskanie 5-procentowego nachylenia połaci. Na takim podłożu ułożono styropapę, a następnie papę termozgrzewalną. – Konwekcja sprawia, że ciepło przemieszcza się do górnej części budynku. W wielu realizacjach to właśnie przez nieodpowiednią izolację dachu traci się większość ciepła – podkreśla architekt. Inwestorzy nie chcieli oszczędzać na tym ważnym elemencie, zastosowano więc grubą warstwę ocieplenia.
Z myślą o ograniczeniu strat ciepła zadbano też o zabezpieczenie podłogi na gruncie w piwnicy. Ocieplono ją płytami z polistyrenu ekstrudowanego. Pomieszczenia w piwnicy miały nieco mniejszą od standardowej wysokość (208 cm). Projektanci nie chcieli jej znacząco zmniejszyć (granicą było 200 cm), stąd wybór materiału o bardzo dobrej izolacyjności (λ = 0,032 W/(m.K)), który można było ułożyć warstwą o niewielkiej grubości (2 cm) na istniejącym podłożu pokrytym nową izolacją przeciwwodną. Zmiana jest więc możliwie minimalna.
Izolacja piwnicy
Izolacje w starym domu są zazwyczaj w złym stanie. Trzeba je więc odtworzyć, ale według obecnych standardów.
Aby dostać się do ścian podziemnych, trzeba było je odkopać. W przepuszczalnym gruncie piaszczystym wystarczyła izolacja przeciwwilgociowa z masy bitumicznej
fot. Juriku architekciNowe ogrzewanie
Stary dom był ogrzewany kotłem węglowym. Podczas modernizacji zastąpiono stare źródło ciepła niskotemperaturowym kotłem gazowym. Decyzja o zainstalowaniu ogrzewania podłogowego wymagała sprawdzenia nośności stropów. Musiały unieść warstwę wylewki oraz napełnioną wodą instalację. Stary podkład skuto.
Żeby zmniejszyć dodatkowy ciężar do minimum, zastosowano wylewkę anhydrytową. Wiąże ona bez skurczu i nie wymaga zbrojenia. Jest też stosunkowo lekka (spoiwem jest gips, a nie cement). Ze względu na parametry wytrzymałościowe można ją układać cieńszą warstwą niż mieszanki cementowe. Wylewka nad rurami może mieć grubość 3,5 cm (w przypadku wylewki cementowej minimum to 4,5 cm). Co ważne, dobrze przylega do przewodów grzewczych (gdyby powstały pustki powietrzne, obniżyłaby się wydajność systemu). Ten materiał nie nadaje się do stosowania w pomieszczeniach mokrych, w tym przypadku nie było to jednak problemem. Główną wadą tego rozwiązania okazał się koszt – mniej więcej dwukrotnie wyższy niż w przypadku tradycyjnego ogrzewania.
Nowe instalacje
Kotłownia z lat 70.
Podstawowym urządzeniem był wcześniej węglowy kocioł grzewczy. Komfort obsługi w tamtych czasach zapewniał zasobnik na paliwo stałe z mechanicznym podajnikiem
Odzyskiwanie ciepła
Oceniając dom pod kątem przyszłej modernizacji, architekci zwracali szczególną uwagę na system wentylacji. To istotna, choć często niedoceniana kwestia. Budowa dodatkowych kanałów komplikuje prace i podwyższa koszt, ale nie można z niej rezygnować, planując dodatkową łazienkę czy pralnię. Inwestorzy zdecydowali się na wprowadzenie wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła. Część istniejących przewodów zaadaptowano do rozprowadzenia kanałów zbiorczych. Nie udało się uniknąć dodatkowych przebić, jednak było ich niewiele.
Salon z nowym otwarciem
Zabudowanie tarasu, rezygnacja z oranżerii i powiększenie okien pozwoliły zyskać to, co ważne w obecnie projektowanych domach – dobre doświetlenie wnętrza i wizualne połączenie go z ogrodem.
Zadaszony taras i oranżeria znacznie ograniczały dostęp światła do znajdującego się za nimi salonu
fot. Juriku architekciProblem z tarasem
Częścią termomodernizacji było docieplenie tarasu sąsiadującego z sypialnią na piętrze. Przed przebudową obie przestrzenie były ulokowane na tym samym poziomie, jedyną barierą był niski próg. Dodatkowa warstwa izolacji o grubości 30 cm zmieniła sytuację. Żeby zachować standardowe wymiary otworu drzwiowego, trzeba było podnieść nadproże o taką samą wysokość, a na miejscu progu zbudować dwa stopnie. Mieszkańcy muszą więc wychodzić na zewnątrz po schodach. Choć ta zmiana nie jest korzystna pod względem komfortu użytkowania, to z uwagi na podniesienie standardu energetycznego domu nie dało się jej uniknąć.
Jasne wnętrza
Mankamentem większości domów z lat 60. i 70. są pomieszczenia słabo doświetlone światłem dziennym. Projektanci usunęli wewnętrzne bariery, czyli ściany działowe. Barierki przy schodach wewnętrznych są teraz szklane i przepuszczają światło, na efekt pozytywnie wpływa też jasna kolorystyka. Najważniejszą rolę odegrała tu jednak wymiana okien. Poważną ingerencją w strukturę budynku było zastąpienie dwóch standardowych okien dużym przeszkleniem (o rozmiarach 2,6 x 4 m) łączącym dwie kondygnacje. Dzięki temu klatka schodowa jest lepiej doświetlona. Także w salonie powiększono powierzchnię przeszkleń – w istniejących otworach usunięto węgarki wokółokienne i zrobiono dodatkowy otwór. Wstawiono tu duże nieotwieralne okno bez podziałów o powierzchni 2,6 x 2,3 m. Dodatkową korzyścią z zamontowania tak zwanego fiksa jest niższy koszt przeszklenia (okna rozwieralne są droższe).
Inwestorzy zdecydowali się na okna przeznaczone do budynków energooszczędnych, ze współczynnikiem przenikania ciepła Uw = 0,8-0,9 W/(m2∙K). Stolarka jest zrobiona z PCW w ciemnoszarym kolorze dobranym do grafitowego tynku. Dla inwestorów kluczową kwestią była bezobsługowa eksploatacja okien, nie brali więc pod uwagę stolarki drewnianej.
Część okien została wyposażona w żaluzje lamelowe.
Duże przeszklenie
Szerokie okna znajdujące się na elewacji frontowej służyły doświetleniu klatki schodowej. Zdecydowano się zamienić je na jedno duże przeszklenie
Powiększaniu przeszklenia na klatce schodowej towarzyszyły prace związane z zabudową loggii na piętrze
fot. Juriku architekciRatować co się da
Inwestorom zależało na zachowaniu charakteru domu. Początkowo liczyli na to, że uda się uratować nie tylko bryłę, ale też niektóre detale i elementy pierwotnego wyposażenia. Plan odnowienia starego parkietu upadł, gdy zapadła decyzja, że będzie ogrzewanie podłogowe. Drewno jako izolator spowalnia działanie takiego systemu. Ostatecznie zamiast desek użyto paneli winylowych. Przypominają ułożone na mijankę deski, a tworzywo lepiej przewodzi ciepło.
Metalowe barierki i balustrady nie nadawały się do renowacji. Zastąpiono je nowymi, o prostszej, choć zbliżonej do pierwowzoru formie. Również remont schodów prowadzących do wejścia okazał się nieopłacalny. Lastryko podobało się nowym właścicielom domu, ale było bardzo zniszczone, a naprawy wymagały zbyt wiele wysiłku i czasu. Schody wykonano od nowa, tym razem wykańczając je kamienną okładziną. Ze starego budynku pozostały głównie mury – to zresztą typowa sytuacja w przypadku generalnego remontu kostki.
Wyjście gospodarcze
Północna elewacja była oszczędnie przeszklona, a po remoncie zmiany są niewielkie. Znacząco zmieniła się jedynie wysokość każdego z okien.
Współczesne okna mają bardzo dobrą izolacyjność termiczną, więc nie ma obaw o nadmierne straty ciepła
fot. Juriku architekci