W mieście, które jest ogrodem
Nowoczesność w mieście oddanym pod ochronę konserwatora zabytków? Czemu nie! Kontrast między wiekową architekturą a tą współczesną łagodzi wiekowy las, w którym architektoniczne czasy mogą się naturalnie zazębiać.
Mieszkanie z dala od wielkomiejskiego zgiełku jest kuszące, ale dla rodziny z dwójką dorastających dzieci niezbyt wygodne. Inwestorom zależało na dostępie do komunikacji publicznej i miejskiej infrastruktury, lecz nie chcieli rezygnować z życia w zieleni. Dlatego marzyli o tym, by zamieszkać w Podkowie Leśnej, na obrzeżach aglomeracji warszawskiej. Prawie 80% powierzchni tej miejscowości to użytki leśne. Przy koncentrycznych alejach biegnących w stronę stacji kolejki, połączonych półkolistymi ulicami, zachowało się wiele malowniczych willi i pomników przyrody. Za sprawą niepowtarzalnego układ urbanistycznego oraz zieleni miasto zostało wpisane do rejestru zabytków. Plan zagospodarowania przygotowany z troską o zachowanie lokalnej specyfiki nakłada jednak na inwestorów wiele ograniczeń. Przykładowo zabudowana powierzchnia działki leśnej nie może stanowić więcej niż 15% jej powierzchni. Poza tym na wycięcie każdego drzewa trzeba uzyskać zgodę konserwatora zabytków. To tylko wybrane zakazy, które muszą respektować mieszkańcy miasta-ogrodu. Dla przybyszów, którzy chcą się tu osiedlić i wybudować dom, oznacza to wiele ograniczeń przy jego projektowaniu. Inwestorzy w pełni zdawali sobie z tego sprawę, dlatego długo szukali działki, na której mógłby stanąć ich dom. Wybrali stosunkowo niedużą – mającą 1000 m2. Jej atutem przy restrykcyjnych przepisach było to, że jest zadrzewiona jedynie w niewielkim stopniu. Na znalezienie architekta, który zaprojektuje ich wymarzony dom, potrzebowali już mniej czasu.
Architektura na miarę
Pracownia Rubik Architekci zaprojektowała wiele domów w okolicach Warszawy. Inwestorzy mieli okazję zobaczyć niektóre z nich przed podjęciem decyzji. Odpowiadał im ich modernistyczny styl – proste bryły z płaskimi dachami. Do architekta zgłosili się z bardzo konkretnymi oczekiwaniami, listą niezbędnych pomieszczeń, ich szacunkową powierzchnią i układem. Dom był więc projektowany od środka, forma miała wynikać z zaplanowanych funkcji.
– Wyzwaniem było pogodzenie wymogów planu zagospodarowania precyzyjnie określającego intensywność zabudowy i procent powierzchni biologicznie czynnej z oczekiwaniami inwestorów dotyczącymi powierzchni domu i jego bogatego programu funkcjonalnego – mówi Marcin Rubik. –Dopuszczalna powierzchnia zabudowy została maksymalnie wykorzystana, ale pomieszczenia gospodarcze i tak musiały zostać ulokowane w przyziemiu.
Dom wybudowano na planie dziesięcioboku! Najbardziej rozłożysty jest parter. Rzut piętra to ośmiobok. Między powierzchniami obu tych kondygnacji jest aż 47 m2 różnicy. Taki podział wewnętrznej przestrzeni przełożył się na kształt bryły. W stronę ulicy zwrócona jest jej niższa część, z wjazdem do podziemnego garażu i głównym wejściem. Nieco w głębi wznosi się główny, wyższy korpusu budynku.
Choć projekt domu jest skomplikowany, na pierwszy rzut oka bryła wydaje się prosta. Architekt zadbał o to, by sprawiała właśnie takie wrażenie. – Wiele uwagi poświęciłem proporcjom fasady i stosunkowi między powierzchnią pokrytą tynkiem, drewnianą okładziną oraz przeszkloną – przyznaje Marcin Rubik.
Wysuwające się na pierwszy plan białe fragmenty elewacji porządkują kompozycję – stają się ramami dla architektury, która, mimo skomplikowanego wnętrza, z założenia ma być prosta. Jesionowa okładzina w białych ramach daje wrażenie głębi, a sąsiadujące z nią pasy przeszkleń dodają bryle lekkości.
Jednak ściany domu najbliższe granicy (od wschodu i zachodu) są z konieczności ślepe. Dzięki temu mogły stanąć blisko parceli sąsiadów (w odległości 3 m) i bryła stała się bardziej rozłożysta. Rekompensatą za elewacje pozbawione okien są przeszklenia elewacji południowej, które tworzą pionowy pas szkła sięgający od tarasu po dach. Właśnie od strony ogrodu dom prezentuje się najbardziej efektownie. Gładkie płaszczyzny kontrastują z ciemnym, pięknie usłojonym drewnem, którym została wyłożona posadzka, ściany oraz strop nad tarasem. Zadaszona przestrzeń ma wysokość dwóch kondygnacji i jest najbardziej charakterystyczną częścią domu, a zarazem przestrzenią często wykorzystywaną przez gospodarzy.
Zadania wewnętrznej przestrzeni
Niskie, wysunięte skrzydło mieści strefę wejściową z wydzieloną przebieralnią i toaletą. We wschodniej, również parterowej części ulokowano łazienkę gospodarzy oraz pozbawioną okien garderobę. Te dwa pomieszczenia wraz z główną sypialnią w narożniku domu składają się na prywatny apartament gospodarzy.
Strefa dzienna zajmuje parter w głównym skrzydle. Najważniejszym pomieszczeniem tej części domu jest obszerna jasna kuchnia z centralnie ulokowaną wyspą i stołem jadalnym. Łączy się ona w jedną przestrzeń z wysuniętym ku południu salonem.
Schody ze szklaną balustradą prowadzą na piętro. Przy ich górnym krańcu usytuowano jeszcze jedno wspólne pomieszczenie – wąską bibliotekę z biurkiem i stanowiskiem komputerowym. Na co dzień służy dzieciom gospodarzy do gier i nauki, a w razie potrzeby może pełnić funkcję gabinetu. W podziemnej kondygnacji są dwustanowiskowy garaż, pomieszczenie gospodarcze, i centrum domowych instalacji, a także małe SPA oraz pokój gościnny.
Prawie czarny las
Mankamentem życia w cieniu drzew jest niedostatek światła trudny do zaakceptowania we współczesnym domu. Działka wybrana przez inwestorów okazała się pod tym względem lepsza niż wiele innych w Podkowie Leśnej. Przed budynkiem jest trawnik z jednym tylko wysokim drzewem. Jednak działka nie jest szeroka (20 m), a na sąsiednich parcelach rosną stare drzewa. Najwięcej jest dębów. Zimą, gdy brak słońca jest najbardziej dokuczliwy, ich gałęzie są bezlistne i nie utrudniają dostępu światła do wnętrza domu. Mieszkańcom i projektantowi zależało jednak na jak najlepszym doświetleniu wnętrza przez cały rok, dlatego przeszklenia mają powierzchnię przeszło 100 m2. Otwarcie wewnętrznej przestrzeni tam, gdzie to tylko możliwe, rozwiązuje problem niedoświetlenia. Szczególnie jasna jest otwarta strefa dzienna. Światło napływa tu od południa przez przeszklenia tarasowe, ze wschodu, a nawet od północy przez pas okien nad blatem roboczym. Gospodarze zrezygnowali z wiatrołapu, bo zależało im na tym, by ogród był widoczny już od drzwi. Strefa wejściowa nie jest więc ciemna, a nawet wprowadza dodatkowe promienie odbijane w głąb domu przez lustro.
Sprawdzone pomysły
Do nowego budynku gospodarze przenieśli dobre rozwiązania z pierwszego wybudowanego przez siebie domu. Przede wszystkim wentylację z rekuperacją i rodzaj ogrzewania. Jego podstawą jest gruntowa pompa ciepła z kolektorem pionowym. Kominek w salonie jest używany okazjonalnie, zaprojektowano go głównie jako dekorację. Gospodarze, pomimo że lubią widok ognia, starają się nie używać kominka, by nie przyczyniać się do smogu w podwarszawskich miejscowościach w okresie grzewczym. W całym domu zainstalowano system niskotemperaturowego ogrzewania podłogowego. Zdaniem gospodarzy koszt instalacji okazał się akceptowalny, bilans poprawiła rezygnacja z przyłącza do sieci gazowej, które miało kosztować blisko 7 tys. zł. Zimą wydatki na ogrzewanie wynoszą do 220 zł miesięcznie. Zaletą pompy ciepła jest więc nie tylko brak spalin, ale i niski koszt eksploatacji. Taki wynik wymagał jednak ograniczenia strat ciepła. Energooszczędne przeszklenia mają trzyszybowe pakiety okienne osadzone w ramach aluminiowych. Inwestorzy postawili raczej na jakość izolacji termicznej niż jej grubość, bo powierzchnia zabudowy sięga maksimum dopuszczalnego dla działki. Zmniejszenie szerokości ściany (a więc potencjalny zysk rzędu kilku metrów kwadratowych) miało znaczenie. Dlatego ściana nośna została zbudowana z bloczków silikatowych grubości 18 cm i docieplona.
Wnętrza idą na kompromis
O ile projekt domu od początku podobał się obojgu gospodarzom, wystrój jest wypadkową ich gustów. Pani Ewa lubi styl glamour. Pan domu woli minimalizm. Znalezienie architekta wnętrz, którego projekty podobałby się obu stronom, nie było łatwe. Ostatecznie aranżację powierzono Annie Tutaj-Pielaszek ze studia Tutaj Concept. Nie jest ona tak oszczędna jak jego elewacje. Wprawdzie na parterze gospodarze zdecydowali się na stonowaną kolorystykę (biel, szarość i brąz), ale dominują tu wyraźne duże wzory, które pojawiając się na ścianach i podłodze, przykuwają uwagę. Za ich sprawą las za dużymi przeszkleniami zdaje się być tłem dla domowej przestrzeni.
* * *
Jak się żyje w drugim wybudowanym przez siebie domu? Zgodnie z przysłowiem taki dom powinien być przeznaczony dla przyjaciół, a dopiero trzeci dla siebie. Tym razem jednak domownikom jest tak dobrze, że nie planują już zmiany adresu.
Plany domu
Parter 104,8 m2
rys. Agnieszka i Marek SterniccyWyczytane z planu
Projektując dom, inwestorzy zrezygnowali z przetestowanego przez siebie standardowego podziału, w którym parter jest przeznaczony na strefę dzienną, a piętro na pomieszczenia prywatne. W tym przypadku górny poziom z najatrakcyjniejszymi pod względem widoku pokojami został oddany dzieciom, zaś gospodarze zajęli dół. Wprawdzie gospodarze są w kwiecie wieku, ale układ funkcjonalny zaprojektowano z myślą o dalszej przyszłości. W razie potrzeby starsi mieszkańcy będą mogli zamknąć pomieszczenia na piętrze – nie ogrzewać ich i nie korzystać ze schodów.
Trudna decyzja
Początkowo inwestorzy planowali budowę domu niepodpiwniczonego, żeby zredukować koszty budowy. W tym wariancie miejsca dla dwóch samochodów zajęłyby część niewielkiej działki. Dlatego zmienili swoje plany. Warunki geologiczne okazały się sprzyjające, poziom wód gruntowych sięga 6 m. Ostatecznie podpiwniczony został cały budynek. W jednym z pomieszczeń umieszczono pomieszczenie gospodarcze, instalacje pompy ciepła, a także mały magazyn. Za to w obszernym przyziemiu wystarczyło miejsca na urządzenie domowego SPA z sauną, prysznicem, sprzętem do ćwiczeń. Ostatnie pomieszczenie od zachodu przeznaczono dla gości. Taka funkcja sprawia, że pokój jest wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem tylko przez niewielką część roku. Inwestorzy uznali, że może się znaleźć w mniej reprezentacyjnej strefie, a jako źródło światła wystarczy pas okien pod sufitem.
Zdjęcia Piotr Mastalerz
Projekt architekt Marcin Rubik