Poniżej poziomu morza
Dom o uniwersalnej prostej formie świetnie odnajduje się w zielonym wiejskim otoczeniu. Dla inwestorów jest bezpieczną przystanią, którą samodzielnie urządzają zgodnie ze swoimi pomysłami i upodobaniami.
Żuławy Wiślane oglądane na zdjęciach lotniczych to kolorowy płaski patchwork łąk i pól przecięty szerokim biegiem Wisły. W tej sielskiej krainie wybudowano nowoczesny dom o oszczędnej prostej bryle.
W dobrej formie
Jest zbudowany na planie prostokąta i przekryty dwuspadowym dachem o nachyleniu 40o. Na dachu brak lukarn, są za to o wiele mniej zwracające na siebie uwagę okna dachowe. Połacie pozbawione okapów podkreślają prostotę architektury. Bryłę rozrzeźbiają dwa podcienia: długi i praktyczny nad drzwiami wejściowymi i bramą garażową oraz nieco krótszy przy jednej ze ścian szczytowych. Niewielkie nadwieszenia osłaniają strefę wejścia i dwa okna na parterze, a ponadto urozmaicają wygląd elewacji, na której w słoneczne dni kładą się cienie.
Fasada domu najwyraźniej strzeże prywatności mieszkańców i otwiera się na otoczenie tylko dwoma niewielkimi przeszkleniami: poziomym oknem kuchennym, które prawie znika na tle elewacji, oraz małym naświetlem w drzwiach wejściowych. Zupełnie inaczej jest od strony ogrodu i szczytów – tu nie brakuje dużych okien, które za sprawą zastosowanych między nimi wstawek szarego tynku wydają się wręcz ogromne. Na ścianach zewnętrznych przeważa jednak świeża biel podkreślająca nowoczesny charakter bryły. Jedynie podcień wejściowy i bramę garażową wykończono drewnopodobnym kompozytem. Na połaciach została położona ciemnoszara blacha płaska łączona na rąbek. Tym samym materiałem wykończono opierzenie dachu i niewielkie kominy, co znacznie ujednoliciło wygląd przekrycia.
Dojrzewanie do decyzji
Dom o uderzająco prostej formie wybudowali pięć lat temu państwo Ewelina i Paweł. Oboje wychowani w Gdańsku, początkowo planowali kupić tam mieszkanie. – Zastanawialiśmy się nad jego metrażem i programem funkcjonalnym, który w naszych planach szybko się rozrastał. Na początku to miały być dwa pokoje, potem trzy, aż doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie własny dom. Korzyści wydawały się niezaprzeczalne: kilka sypialni, zaplecze gospodarcze, duży garaż, nie mówiąc już o takich rzeczach jak ogród, cisza, spokój i ładne widoki z okien. Oczywiście nie brakowało też obaw, zwłaszcza że w naszej bliskiej rodzinie nikt nie budował wcześniej domu – mówi pani Ewelina.
Decyzja jednak zapadła i zaczęły się poszukiwania działki. Młodemu małżeństwu najbardziej spodobała się posesja położona w jednej z wsi nieopodal Gdańska, 8 km w linii prostej od morza. Miejsce było zaciszne i niezbyt gęsto zabudowane, z punktu widzenia inwestorki jego wielką zaletą był doskonały dojazd do pracy – 15 minut łącznie z parkowaniem. Posesja miała kształt prostokąta o wymiarach 26 x 56 m, co dawało pewność, że za domem oprócz dużego trawnika bez trudu zmieści się też ogródek warzywny. Z działki rozciągał się nostalgiczny widok na pola, łąki i las oraz farmę wiatrową – charakterystyczny element krajobrazu w tych stronach.
Przymiarki do projektu
Inwestorzy zlecili wykonanie projektu architektowi Markowi Twardowskiemu. Inwencja projektanta była jednak w tym przypadku mocno ograniczona: wielkość i proporcje domu wynikają z dość szczegółowych zapisów planu miejscowego. Określa on spadek i liczbę połaci, wysokość bryły, długość elewacji frontowej, a nawet stosunek długości dłuższego i krótszego boku budynku.
– Kiedy już ustaliliśmy obrys ścian zewnętrznych, trzeba było starannie przemyśleć wielkość i usytuowanie wszystkich pomieszczeń, ponieważ wiedzieliśmy, że nie będzie możliwości nawet minimalnego powiększenia lub podwyższenia bryły – mówi architekt.
A jak swój dom wyobrażali sobie inwestorzy? – Bardzo zależało mi na dużej zamkniętej kuchni, spiżarni oraz na tym, aby na parterze oprócz salonu połączonego z jadalnią znalazł się gabinet. Takie pomieszczenie przydaje się do pracy przy komputerze, nauki języka obcego albo do przechowywania korespondencji. Oczywiście można te rzeczy robić również w salonie, ale wtedy traci on swój szczególny charakter i powoli staje się domowym biurem albo składzikiem – mówi pani Ewelina. Na poddaszu oprócz standardowego dla strefy nocnej zestawu sypialni i rodzinnej łazienki małżonkowie chcieli mieć dostępną z korytarza garderobę i wygodną jasną pralnię.
Wyczytane z planu
Pokój dzienny zachował swój otwarty charakter, jednak został oddzielony od korytarza kilkumetrową ścianką. Dzięki temu z przedsionka można przejść z zakupami do spiżarni lub kuchni, nie wkraczając na drewnianą posadzkę salonu. Ściana pełni też ważną funkcję w wystroju – wbudowano w nią wkład do kominka i ustawiono przy niej wielofunkcyjny regał zaprojektowany przez panią Ewelinę. Zgodnie z życzeniem inwestorów w planie parteru zostały uwzględnione zaciszny gabinet na uboczu oraz duża kuchnia, którą od strony salonu będą zamykać przesuwne drzwi.
Plany domu
Dom w depresji
Po otrzymaniu pozwolenia na budowę rozpoczął się następny etap realizacji marzenia o własnym domu. Nie obyło się bez komplikacji. Działka znajduje się poniżej poziomu morza. Jak można się było spodziewać, badania geotechniczne wykazały wysoki poziom wód gruntowych. – Aby nie naruszyć warstw nośnych powyżej lustra wody, budynek został nieco wyniesiony, a teren działki podniesiono o mniej więcej 40 cm – mówi architekt. Budowa trwała osiem miesięcy i przebiegała bardzo sprawnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że przez kilkanaście tygodni nad postępem prac czuwała tylko inwestorka (pan Paweł, marynarz, wypłynął w rejs). Pani Ewelina dwa razy dziennie odwiedzała budowę, niektóre decyzje musiała podjąć sama, inne gorączkowo konsultowała z mężem. Aby ułatwić sobie komunikację, małżonkowie kupili nowe telefony komórkowe z funkcją robienia zdjęć i wysyłania MMS-ów.
Budowę domu zlecono generalnemu wykonawcy, ale wykańczaniem wnętrz inwestorzy zajęli się już samodzielnie, w miarę możliwości czasowych i finansowych. Kolejne elementy wystroju i wyposażenia pojawiały się stopniowo, ale dzięki temu można było lepiej przemyśleć szczegóły aranżacji lub pokusić się o niekonwencjonalne rozwiązania.
Indywidualny rys
Sercem domu jest pokój dzienny połączony z jadalnią. Pomieszczenie ma 30 m2, ale jego wysokość (3 m) sprawia, że wydaje się większe. Tym bardziej że do wnętrza wpada mnóstwo światła ze strony zachodniej, południowej i wschodniej. Ze względu na znaczne rozmiary przeszkleń (wysokość 2,6 m) trzeba było zastosować aluminiową stolarkę okienną. W upalne letnie popołudnia przed nadmiarem światła chronią powłóczyste nieprzepuszczalne zasłony.
Pani Ewelina opowiada, że początkowo kolorystyka salonu ograniczała się do czerni, bieli i szarości. Tę chłodną kompozycję przełamywał tylko naturalny odcień dębowej posadzki. Kolor pojawił się dopiero po wykonaniu regału zaprojektowanego przez inwestorkę.
– Potrzebowałam sporo miejsca na książki, płyty i wino, więc rozrysowałam na kartce kompozycję półek o zróżnicowanych wymiarach. Po przeniesieniu projektu do programu graficznego wpadłam na pomysł, aby niektóre elementy miały większą głębokość, a więc nieco wystawały przed lico zabudowy, co dało interesujący efekt przestrzenności.
Całości dopełniają fronty szafek w optymistycznym żółtym kolorze – mówi inwestorka.
Regał wykonano z płyt meblowych. Moduły ułożono jeden na drugim pod sam sufit. Nie są one kotwione w ścianie, a jedynie miejscami połączone ze sobą. Przygotowanie układanki różnowymiarowych elementów w taki sposób, aby tworzyły zwartą zabudowę, wymagało od wykonawcy dużej precyzji.
Regał w wersji 3D to niejedyny interesujący element wystroju. Ścianę za telewizorem pokrywa ciekawa okładzina, która też ma swoją historię. Inwestorzy kupili białe gipsowe płytki ścienne, których powierzchnię pokrywał przestrzenny geometryczny wzór. Wydał się im jednak zbyt monotonny, dlatego miejscami podocinali wystające fragmenty płytek, aby dodać całości dynamiki. Na koniec wszystko pomalowano czarną farbą.
Na ostateczną aranżację czekają kolejne pomieszczenia w domu, a inwestorzy już zastanawiają się, jak zrealizować swoje pomysły na ich wystrój.
Ważna decyzja
Architekt chciał podkreślić minimalistyczny charakter bryły, więc zaproponował, by elewacja domu na Żuławach była w kolorze białym. Inwestorzy początkowo podchodzili do tego pomysłu dość ostrożnie i skłaniali się ku bardziej popularnym (a więc, jak się wydawało, bezpieczniejszym użytkowo i bardziej oswojonym estetycznie) odcieniom jasnej szarości lub beżu. Ostatecznie jednak poszli za radą projektanta. Ściany zewnętrzne wykończono tynkiem mineralnym o drobnej granulacji (zapobiegającej osadzaniu się kurzu) i zabezpieczono preparatami antygrzybiczymi. Łącznikiem między świeżą (od pięciu lat) bielą elewacji a antracytowymi ramami okiennymi są fragmenty tynku w kolorze szarym.
Projekt architekt Marek Twardowski, Architonika
Zdjęcia Piotr Mastalerz